W XIX w. Imperium Rosyjskie posiadało trzy metropolie: Petersburg, Moskwę i Warszawę. Każda z nich warta była siebie nawzajem, żadna nie miała się czego wstydzić. Paryż, Rzym, Warszawa. W tej kolejności wymieniane były miasta Europy w latach 30. Warszawa, zwana „Paryżem Północy” miała do zaoferowania znacznie więcej niż większość europejskich stolic. I to pomimo tego że podczas I wojny światowej wyraźnie ją sponiewierano. Pomimo tego, że młode państwo ograbione i zniszczone do szczętu wspinało się na szczyty możliwości by nie przestać istnieć. Ale istniało. I istniała stolica.
Nakłady inwestycyjne i rozwój poczynione w latach 20. i 30. XX w. mogłyby zawstydzić dzisiejszy Madryt, o współczesnym samorządzie Warszawy nie wspominając nawet słowem. Dość powiedzieć, że w latach 1924-1930 w Warszawie oddano 24 300 lokali mieszkalnych! Warszawa obecnie ma 1 709 tys. mieszkańców. A ile miała w 1939 r.? Niewiele mniej niż 1 300 tys. A jaki prezent dostała w 1939 r. wiemy wszyscy.
Po wojnie ludność Warszawy spadła niemal o 2/3. Samo miasto legło w gruzach. Dosłownie. Oczywiście nie legło samo z siebie. Wydatnie przyczyniła się do tego popowstaniowa akcja Równania Wszystkiego do Poziomu Gruntu (dalej RWPG). Zresztą na swój przerażający sposób zakończona powodzeniem.
Ale w jakim celu wspominam o faktach powszechnie znanych? Właśnie o te zniszczenia się rozchodzi. Mój stosunek do wspomnianej akcji RWPG właściwie mógłby być przedmiotem oddzielnego artykułu. Ale nie sposób przy tak nierównej walce jaką stoczyła Warszawa z ładunkami wybuchowymi nie wspomnieć pewnym o symbolu.
Symbol ów nosi nazwę Prudential. Prudential to warszawski wieżowiec, wzniesiony w latach 1931-1934, duma warszawskiej (i Polskiej) myśli architektonicznej i budowlanej. W chwili powstania był w ścisłej czołówce najwyższych budynków Europy. Miał 66 metrów wysokości i 16 pięter. Zbudowany na żelbetowej konstrukcji. Prezentował się następująco:
Nakłady inwestycyjne i rozwój poczynione w latach 20. i 30. XX w. mogłyby zawstydzić dzisiejszy Madryt, o współczesnym samorządzie Warszawy nie wspominając nawet słowem. Dość powiedzieć, że w latach 1924-1930 w Warszawie oddano 24 300 lokali mieszkalnych! Warszawa obecnie ma 1 709 tys. mieszkańców. A ile miała w 1939 r.? Niewiele mniej niż 1 300 tys. A jaki prezent dostała w 1939 r. wiemy wszyscy.
Po wojnie ludność Warszawy spadła niemal o 2/3. Samo miasto legło w gruzach. Dosłownie. Oczywiście nie legło samo z siebie. Wydatnie przyczyniła się do tego popowstaniowa akcja Równania Wszystkiego do Poziomu Gruntu (dalej RWPG). Zresztą na swój przerażający sposób zakończona powodzeniem.
Ale w jakim celu wspominam o faktach powszechnie znanych? Właśnie o te zniszczenia się rozchodzi. Mój stosunek do wspomnianej akcji RWPG właściwie mógłby być przedmiotem oddzielnego artykułu. Ale nie sposób przy tak nierównej walce jaką stoczyła Warszawa z ładunkami wybuchowymi nie wspomnieć pewnym o symbolu.
Symbol ów nosi nazwę Prudential. Prudential to warszawski wieżowiec, wzniesiony w latach 1931-1934, duma warszawskiej (i Polskiej) myśli architektonicznej i budowlanej. W chwili powstania był w ścisłej czołówce najwyższych budynków Europy. Miał 66 metrów wysokości i 16 pięter. Zbudowany na żelbetowej konstrukcji. Prezentował się następująco:
Przypomina Wam coś? Oczywiście, że to obecny hotel Warszawa usytuowany przy ul. Świętokrzyskiej, nieopodal Placu Powstańców Warszawy. Przed wojną był siedzibą Towarzystwa Ubezpieczeń Prudential.
W czasie Powstania Warszawskiego na budynek spadło ok. 1000 pocisków artyleryjskich. W końcu budynek otrzymał także trafienie z niemieckiego samobieżnego moździerza oblężniczego kaliber 600 mm typu Karl-Gerat. Przybliżmy sobie może sylwetkę tego bydlęcia.
Niemcy wyprodukowali 6 takich moździerzy w czasie II wojny światowej. Każdego nazwano imieniem nordyckiego boga. Karl numer 6, którego pociski spadły na Warszawę, nazywał się „Ziu”. Pociski Karla, o wspomnianym już kalibrze 600 mm ważyły 2 tony (!). Do transportu tych pocisków używano podwozi PzKpfw IV. Tak się przedstawiał:
W czasie Powstania Warszawskiego na budynek spadło ok. 1000 pocisków artyleryjskich. W końcu budynek otrzymał także trafienie z niemieckiego samobieżnego moździerza oblężniczego kaliber 600 mm typu Karl-Gerat. Przybliżmy sobie może sylwetkę tego bydlęcia.
Niemcy wyprodukowali 6 takich moździerzy w czasie II wojny światowej. Każdego nazwano imieniem nordyckiego boga. Karl numer 6, którego pociski spadły na Warszawę, nazywał się „Ziu”. Pociski Karla, o wspomnianym już kalibrze 600 mm ważyły 2 tony (!). Do transportu tych pocisków używano podwozi PzKpfw IV. Tak się przedstawiał:
„Ziu” którego pocisk trafił w Prudential, ostrzeliwał Śródmieście z pozycji oddalonej o ok. 4,5 km usytuowanej nieopodal pomnika generała Sowińskiego w Parku na Woli. Oto zdjęcie potwora w trakcie ostrzału:
Poniżej zdjęcia Prudentiala w trakcie trafienia:
Ale polska myśl techniczna pokazała figę myśli niemieckiej*. Budynek, mimo, że w wyniku trafienia odchylił się znacznie od pionu, ustał.
Dla Karla to musiał być siarczysty policzek. On, pod którego ciosami padły umocnienia Sewastopola, został pokonany przez budynek Towarzystwa Ubezpieczeniowego. A po wojnie go odbudowano, dodając nieco socrealistycznego sznytu. Taka wówczas była tradycja…
Tak. To tylko symbol. Ale następnym razem idąc Świętokrzyską może spojrzycie na gmach Hotelu Warszawa nieco przychylniejszym okiem.
Tak. To tylko symbol. Ale następnym razem idąc Świętokrzyską może spojrzycie na gmach Hotelu Warszawa nieco przychylniejszym okiem.
* Prudential już wcześniej pokazał figę niemieckiej myśli technicznej – na jego dachu zamontowano antenę pierwszego nadajnika telewizyjnego – jeszcze przed Olimpiadą w Berlinie ;).
0 komentarze:
Prześlij komentarz